Pracownia Kredka
Description
Zajęcia dla maluszków, dzieci, warsztaty dla rodziców, dla kobiet, dla nauczycieli, dla każdego! Pracownia KREDKA powstała dzięki fascynacji twórczością i światem wyobraźni dziecka. Nasza koncepcja opiera się, w sferze teoretycznej, na wiedzy pedagogicznej i terapeutycznej. Jednak największym atutem jest nasze wieloletnie doświadczenie oraz zaangażowanie w proces rozwoju każdego dziecka.
W Pracowni odbywają się zajęcia dla dzieci, na których, podsuwamy naszym podopiecznym różnorodne formy działań oraz wspieramy ich spontaniczność, by mogły dowiedzieć się czegoś nowego o sobie i czerpać siłę z własnej mocy twórczej.
Chcąc objąć oddziaływaniami edukacyjnymi nauczycieli i wychowawców placówek oświatowych i wychowawczych organizujemy warsztaty dotyczące komunikacji i wspierania rozwoju dzieci poprzez działania twórcze.
Z myślą o małych i dużych kobietach stworzyłyśmy bogatą i ciekawą ofertę warsztatów stałych oraz zajęć odbywających się cyklicznie. Chciałybyśmy obudzić w kobietach radość z tworzenia i bycia razem, żeby niemożliwe stawało się możliwe.
Kredka to nie tylko pracownia, to także miejsce i przestrzeń, w której można rozwijać się, tworzyć i spotykać. Pić kawę. Czytać książkę. Odpoczywać. Tworzyć to miejsce przez swoją obecność i z niego korzystać.
Tell your friends
RECENT FACEBOOK POSTS
facebook.comRĘKOWYCZYNY
Plener artystyczny tylko dla dziewczyn. Temat przewodni Intuicja.
RĘKOWYCZYNY
Plener artystyczny tylko dla dziewczyn. Temat przewodni Intuicja.
Photos from Pracownia Kredka's post
Czasem muszę uciekać przed jazgotem, pytaniami. Przed pępkami świata - ja, mi, moje. Przed inwazją mrówek. Na rozklekotanym czerwonym rowerze. Przez łąki i pola. - " Ciociu Kredko! Gdzie ty jedziesz???"
WARSZTATY LETNIE
Jeszcze kilka miejsc!
WARSZTATY LETNIE
Pracownia Kredka
Już drugi raz dzieciom wyjeżdżającym na Plener Siedem Stron Świata towarzyszą listy pisane prze rodziców. W zeszłym roku rodzice pisali ważne przesłania dla Dzieci Lasu. W tym roku dzielili się z Dziećmi Lasu jedną z siedmiu prób, którą przeszli w dzieciństwie. Listy były piękne, niektóre śmieszne inne z dreszczykiem. Mądre i wzruszające. Na koniec został jeden, nieprzeczytany (bo wiatr i deszcz przeganiał nam internet hen aż do chmur). Zamieszczamy go tutaj, by i o tej próbie mogły usłyszeć dzieci. Jest to list nadesłany przez Mamę Hadriana. Dawno, dawno temu, mała Matka w wakacje wyjechała do lasu. Nie byłoby w tym nic specjalnego, gdyż w tamtych czasach, Matka i inne dzieciaki często wyjeżdżały do lasu, na wakacje. Tak się jednak zdarzyło, że tym razem był to pierwszy bardzo poważny wyjazd Matki, przynajmniej tak się jej wydawało. Matka osiągnęła magiczny wiek 10 lat i po raz pierwszy wyjechała do lasu z harcerzami. Wyjazd z harcerzami wymagał nowych umiejętności: postawienia namiotów, rozłożenia pryczy, własnoręcznego wykonania szafek na ubrania i plecaki oraz… wykopania latryny. Dzisiaj w lesie, bądź na łące stawia się niebieskie pudełko, nieco mniejsze od windy w bloku, kiedyś kopało się saperkami dół wielkości kopalni odkrywkowej węgla brunatnego, by harcerze (w tym Matka), druhny i druhowie, mieli zaciszne miejsce osamotnienia i kontaktu z … przyrodą. Do obowiązków całkiem wyrośniętych harcerzy, poza organizacją obozowiska, należało też sprzątanie lasu, pomoc leśniczemu w tymże lesie, praca w harcerskiej kuchni (harcerze samodzielnie przygotowywali posiłki i codziennie inny zastęp miał dyżur w kuchni). Poza obowiązkami było mnóstwo przyjemności: pływanie w rzece, wyprawy do lasu na grzyby, jagody i poziomki, maszerowanie na wielokilometrowe wycieczki, również nocą, w świetle księżyca i gwiazd, zabawa w podchody, bieganie, ale też nauka. Ktoś by pomyślał… Nauka? W wakacje? Nie była to jednak zwyczajna nauka, harcerze w tym Matka, co roku zdobywali kolejne stopnie i sprawności. W tym celu uczyli się pierwszej pomocy, historii harcerstwa i skautingu, różnych szyfrów, ktoś z Was zna alfabet Morse’a? Albo szyfr GA-DE-RY-PO-LU-KI lub PO-LI-TY-KA-RE-NU? O ile część sprawności można było zdobyć podczas codziennych obowiązków (np. kuchcika, majsterklepki czy sobieradka obozowego) to były też takie, które śniły się harcerzom, w tym Matce po nocach. Taką wymarzoną sprawnością były „trzy pióra”. Zdobycie trzech piór wymaga nie lada poświęcenia. Trzeba przejść trzy próby, a każda z nich trwa dobę… Pierwsza z prób, to próba milczenia – w tym czasie harcerz przez całą dobę zachowuje milczenie. Druga próba, to próba głodu – w czasie tej próby trzeba przez całą dobę żywić się tym czym podzieli się z harcerzami las i okolica. Trzecia próba – to próba samotności. Trzeba przez dobę skutecznie ukrywać się w lesie, tak by nikt zdobywającego trzy pióra nie znalazł. Tamten obóz harcerski był obozem, na którym miało się odbywać zdobywanie trzech piór. Każdy zastęp, w tym zastęp Matki, czekał w napięciu na dzień próby. Kiedy już wreszcie przyszedł ten dzień, zastępy w milczeniu opuściły obozowisko i udały się do lasu na chatki. Chatki to kilkudniowe życie i przebywanie w lesie zastępu bez zaplecza, które daje obóz. A zatem, trzeba sobie samodzielnie rozstawić namiot w lesie lub zbudować szałas, przygotować miejsce i zamaskować tak, by nikt go nie znalazł. Zastęp Matki, zapakowawszy śpiwory do plecaków, pomaszerował w milczeniu kilka kilometrów w dół rzeczki szukając zacisznego miejsca, gdzie nikt go nie mógł znaleźć. Pierwszy dzień chatek, to pierwszy dzień próby milczenia. Straszne przeżycie. Bo jak tu się dogadać, gdzie idziemy? Kto co robi? Które miejsce będzie najtrudniejsze do znalezienia (drużynowi przez cały czas trwania próby szukają zastępów w lesie)? No i ta natrętna potrzeba podzielenia się wrażeniami z wędrówki… Matka wpadła na pomysł, by zachowując milczenie i jednocześnie nie zostawiając śladów i wskazówek dla szukających, porozumiewać się Morsem. Dzięki kilku stuknięciom w ramię, udało się ustalić, że zastęp zatrzymuje się w zarośniętym zakolu rzeki, rozstawia namiot i maskuje go gałęziami. A potem idzie do lasu szukać jedzenia. Las, dzicz, próba milczenia, i pająki… Tak, tak. Pająki. Mimo całej miłości do lasu, fascynacji dziką przyrodą i samodzielnością, Matka posiadała jeden defekt – lęk przed pająkami – których niestety w lesie jest pełno. Na każdym liściu, pod każdym drzewem, w poziomkach, na krzakach, w rzece (niektórzy może się zdziwią, ale są pająki, które żyją w wodzie – topiki), dzika przyroda to koszmar arachnofoba. A do tego jeszcze próba milczenia... A więc poszła Matka szukać czegoś do jedzenia, i przykucnąwszy na polance, zaczęła zbierać jagody. Owoce obrodziły wyjątkowo obficie, więc menażka zapełniała się dość szybko, a Matka pogrążyła się w rozmyślaniach, że takie milczenie, to w sumie nic takiego. Gorzej będzie skutecznie się schować przez całą dobę przed szperaczami. Nagle jedna z zerwanych jagód zaczęła się ruszać. Matka wyrwała się z rozmyślań i rozchyliła dłoń, w której z prędkością światła pomknął wzdłuż ramienia OGROMNY (przynajmniej tak się Matce wówczas wydawało) pająk. Wielki, okrągły, zupełnie nie jagodowy, ośmionożny pająk. Serce Matki stanęło dęba a potem pogalopowało. Z reguły w takich sytuacjach Matka po dziś dzień drze się jak opętana, a następnie ucieka i dochodzi do siebie przez kilka dni. Wtedy, tego strasznego dnia, w dniu próby milczenia, pierwszej próby, aby zdobyć trzy pióra, złośliwy dych lasu postanowił wyrwać z gardzieli Matki dźwięk i zesłał pająka. Matka po dziś dzień nie wie jakim cudem, jakim heroicznym wysiłkiem udało jej się nie wydać z siebie dźwięku… Śniło Wam się czasem, że krzyczycie i nie możecie wydobyć z siebie głosu? Tak? Tak właśnie tego dnia darła się Matka. Przerażona, cicho, bezdźwięcznie, ze łzami w oczach, krzyczała wewnętrznie nie otwierając ust. Tym czasem zdziwiony pająk wdzięcznie frunął w kierunku runa leśnego… I wiecie co było najgorsze? Że o tym złośliwym ataku przygody i heroicznej walce, Matka mogła opowiedzieć koleżankom z zastępu dopiero na drugi dzień. Ale to już kompletnie inna historia.
WARSZTATY LETNIE
WARSZTATY LETNIE
Zapraszamy. Ostatnie dni na zapisy!
SIEDEM STRON ŚWIATA. Plener 2016
SIEDEM STRON ŚWIATA. Plener 2016
PODWÓRKO AWANTURNIKÓW
Plener 2016